“Mówią, że fizyk to stan umysłu…”
Tatiana opowiedz nam swoja historię?
Hm, od osiemnastu lat choruję na stwardnienie rozsiane – zachorowałam w trakcie robienia doktoratu. Studia magisterskie skończyłam, jednak, ze względu na chorobę, doktoratu nie udało mi się skończyć. Jednocześnie pracowałam w szkole. Niedawno, niewiele ponad cztery lata temu stwierdziłam, że dłużej nie dam rady. Przedmiot, którego uczyłam wymagał ode mnie prezentowania eksperymentów. Dlatego przeniosłam się do pracy w domu, obecnie udzielam korepetycji on-line.
Ok. a powiedz nam coś o sobie, o swoim życiu?
Są takie obiegowe opinie o fizykach, które stworzył być może Einstein, że fizycy mają w głowie trochę niepoukładane. I ja naprawdę jestem fizykiem i chyba mnie to ratuje. Czasem, tak jak to fizyk zapomina, tak ja zapominam, że jestem chora. Dzięki temu, że uczę, pokazuję, tłumaczę, często zapominam o SM. Jestem typem naukowca, nie umiem gotować, zresztą nawet nie lubię 🙂
Zawsze koncentrowałam się na nauce, na fizyce na matematyce, nie mam swoich dzieci, za to uwielbiam zwierzęta – mam dwa koty.
A co Tatiana lubi robić poza tym?
Jak to matematyk, lubię liczyć – liczę koraliki, tzn. lubię robić bransoletki, lubię szydełkować, czytam kryminały. Uwielbiam kamienie, jeżdżę na giełdy minerałów.
To wszystko jest na plus w przypadku zmagania z Twoją chorobą, bo przecież nie tylko cały czas ćwiczysz sprawność umysłu, ale też manualnie poprawiasz sprawność rąk 🙂
Dokładnie tak, na giełdach minerałów kupuję różności i robię z nich np. wisiorki, lubię oplatać, zaplatać. Kamienie to spokój, a dla matematyka spokojny umysł to wartość dodana i w tym pomagają kamienie. Teraz też bardzo modna jest makrama, więc wiążę supełki, ale żeby nie było tak rękodzielniczo, to po za tym interesuję się astronomią.
Jak sobie radzisz sama, będąc na wózku?
Mam przyjaciółkę, która mi pomaga w codziennym życiu.
Ale mówiłaś kiedyś, że musisz jechać na zakupy?
No tak, mam skuterek, na którym jeżdżę i mogę zwiedzać sklepy.
Nie tylko zwiedzasz sklepy, co?
No nie, uwielbiam góry, więc i góry zwiedzam, jak tylko mogę.
Kim jest Tatiana dziś z perspektywy tych 18 lat zmagania się z chorobą, bycia z niepełnosprawnością?
Hm, teraz Ci wypalę, że jestem silniejsza, że poznałam lepszych ludzi… Nieprawda, ja nie do końca umiem pogodzić się z tym, że nie mogę chodzić, że choroba coś mi zabrała. Miałam tyle planów, a zostało mi tak niewiele. Lubię uczyć ludzi, nie żałuję niczego. Teraz jest dobrze, po prostu.
Skąd bierze się w Tobie chęć do życia?
Z racji buntu, bo jestem osobą, która się nie poddaje.
A co byś powiedziała młodym ludziom, których spotyka to samo, co nas?
Na początku jest porażka, ale warto, uspokoić umysł i wziąć się do pracy, do działania. Warto zastanowić się, co mogę jeszcze robić. Ja w tym znajduję sens, sens, że robię coś, mimo tego, że już nie biegam, nie pływam i nie chodzę po górach. Jednak to, że robię inne rzeczy, pozwala mi przetrwać.
No tak nie możemy się bać. Musimy działać.
Często zastanawiam się, czy coś po mnie zostanie. Bo wiesz, człowiek ma w życiu cel, żeby po nim zostało potomstwo, żeby zostały po nim ślady. Ja tego nie mam, ale wiem, że te kilka tysięcy ludzi, którzy uczestniczyli w moich lekcjach, odkrywali prawdy fizyczne, że to gdzieś pozostanie. Kilka osób po rozmowach wysłałam na studia. Uczyłam dzieci moich uczniów.
To jednak masz potomstwo i to całkiem spore. Dziękuję za rozmowę
Iwona Lewandowska