Zbigniew Wyganowski
Zbyszku opowiedz nam swoją historię?
Na wózek trafiłem w wieku siedmiu lat, w wyniku naczyniaka na rdzeniu kręgowym. Żebym nie siedział bezczynnie w domu, rodzice zapisali mnie do integracyjnego klubu sportowego na AWFie w Warszawie.
Prezes klubu i trener szablowy Pan Tadeusz Nowicki wprowadził mnie w świat szermierki, w świat sportu i tak właśnie przez ponad 20 lat byłem zawodnikiem kadry narodowej w szermierce na wózkach 😊
Jako najmłodszy zawodnik, bo w wielu 13 lat, uczestniczyłem w moim pierwszym międzynarodowym turnieju. To było w Budapeszcie. Po tym przełomowym wydarzeniu, coraz częściej wyjeżdżałem na zawody. Dwukrotnie zakwalifikowałem się na igrzyska paraolimpijskie w Pekinie w 2008 roku i w Londynie w 2012 roku, niestety medalu nie przywiozłem, ale było to dla mnie ogromne doświadczenie. Za to medale przywoziłem z innych zawodów, z czego również jestem dumny 😊
Pamiętasz może czas, w którym usiadłeś na wózku?
Nie bardzo, ale podobno jak usiadłem na wózku, od razu się do niego przystosowałem. Poszło łatwo, nie było żadnego kryzysu ani dramatu, nie pamiętam mojego życia przed wózkiem.
Czyli można powiedzieć, że na wózku jesteś od zawsze. Opowiesz nam trochę o swojej pracy? O tym, co lubisz robić, co Cię interesuje?
Ja pracę rozpocząłem tuż po zdaniu matury, właściwie pracowałem od zawsze, przez wiele lat pracowałem w klubie sportowym, w którym trenowałem. Z czasem postanowiłem zmienić pracę i trafiłem do fundacji, gdzie zacząłem zajmować się pisaniem tekstów informacyjnych, tworzyłem artykuły, przeprowadzałem wywiady. Odpowiadałem też za Social Media. Obecnie pracuję w firmie Yogico zajmującej się klimatyzacją. Robię też kurs Social Media dla biznesu, bo tym głownie się zajmuję w obecnej mojej pracy.
A czy nadal trenujesz szermierkę?
Niestety, ze względu na mój stan zdrowia, trzy lata temu musiałem zaprzestać treningów. Mam nadzieję, że jeszcze wrócę do sportu, już nie jako zawodnik, ale jako instruktor ze specjalizacją szermierka na wózku i być może w przyszłości zostanę trenerem albo sędzią zagranicznym.
A poza szermierką?
Cóż, cały czas jestem związany ze sportem. Poza tym bardzo lubię spędzać czas, obrabiając zdjęcia, interesuję się fotografią, lubię spotkać się ze znajomymi, a że lubię dobrą kuchnię, to chodzimy w te ciekawe kulinarnie miejsca, w których jeszcze nie jadłem. Oglądam różne programy kulinarne i gotuję – nie tylko dla siebie😊
Lubię też gry komputerowe, mam wirtualnych przyjaciół. Ten wirtualny świat jest bardzo fajny dla osób z niepełnosprawnością, zauważyłem, że pracując z domu, jestem w stanie więcej zrobić niż w biurze.
No tak, nie rozpraszają Cię żadne zewnętrzne warunki.
Lubię pracować, więc zawsze staram się w jak najlepszy sposób wywiązywać z powierzonych mi obowiązków. Jednocześnie potrafię na tyle się odizolować od otaczających mnie rzeczy, że ostatecznie wszystko robię szybciej i lepiej. Dodatkowo mam w domu odpowiednie warunki do pracy, nikt mi nie przeszkadza oraz mam zaawansowany sprzęt, na którym pracuję.
Przyjęłam taką formę i od jakiegoś czasu pytam, czy chciałbyś powiedzieć coś innym niepełnosprawnym osobom?
Na pewno nie można zamykać się w domu, nie można zamykać się w sobie, bo technologia poszła tak do przodu, że można być w domu, a mimo to mieć kontakt, a zamknięcie się w sobie jest bardzo niebezpieczne. Ważne jest też, żeby mieć jakiś cel w życiu i do niego dążyć. Mam taki ulubiony cytat, który stał się moim credo: „Nieważne jak mocno uderzasz, ale jak dużo jesteś w stanie znieść i nadal iść do przodu, tak się zwycięża” – Rocky Balboa.
Zbyszek dziękuję za rozmowę.
Iwona Lewandowska